Kreml lekceważy konsultacje Trumpa z Unią Europejską. Moskwa oskarża UE o sabotaż

Rosyjski MSZ z bagatelizuje konsultacje między prezydentem Donaldem Trumpem a liderami Unii Europejskiej, nazywając je 'nieistotnymi'. Przed zbliżającym się szczytem USA-Rosja na Alasce, spór o europejskie zaangażowanie w sprawie Ukrainy nabiera nowej dynamiki. Czy Trump i Putin mogą pominąć głos Europy przy ustalaniu przyszłości regionu?
Kreml bagatelizuje europejskie aspiracje
W przededniu długo wyczekiwanego spotkania Donalda Trumpa z Władimirem Putinem na Alasce, za kulisami politycznych przygotowań narasta napięcie pomiędzy Rosją a Unię Europejską. Rzecznik rosyjskiego MSZ, Aleksiej Fadiejew, stanowczo zbagatelizował wartość konsultacji organizowanych przez wiodące państwa UE z udziałem amerykańskiego prezydenta. „Konsultacje, o które wnioskowali Europejczycy, uważamy za nieistotne z politycznego i praktycznego punktu widzenia. Europejczycy werbalnie popierają dyplomatyczne wysiłki Waszyngtonu i Moskwy mające na celu rozwiązanie kryzysu ukraińskiego, ale w rzeczywistości Unia Europejska je sabotuje” – przekonywał Fadiejew. Słowa te są odpowiedzią na starania liderów najbardziej wpływowych krajów Europy, między innymi Niemiec, Polski i Francji, którzy żądali uwzględnienia ich stanowiska przed rozmowami Trumpa z Putinem.
Telekonferencja pod znakiem napięć i obaw
W środę w Berlinie, na zaproszenie rządu niemieckiego, rozpoczną się wirtualne konsultacje z udziałem szefów rządów Niemiec, Polski, Francji, Włoch, Wielkiej Brytanii oraz przedstawicieli UE i NATO. Są one próbą wypracowania wspólnego europejskiego stanowiska przed arcyważnym spotkaniem prezydentów USA i Rosji. Po zakończeniu głównej części konferencji ma odbyć się specjalna, godzinna rozmowa z udziałem Donalda Trumpa i wiceprezydenta J.D. Vance’a. Nie jest jednak jasne, czy – poza kanclerzem Friedrichem Merzem – stronę europejską będzie reprezentować ktoś jeszcze. Zachodnie media zwracają uwagę, że panuje obawa przed podjęciem przez Trumpa i Putina decyzji fundamentalnych dla Ukrainy i bezpieczeństwa Europy… ponad głowami unijnych przywódców.
UE boi się marginalizacji na arenie międzynarodowej
Rząd niemiecki nie ukrywa obaw przed ewentualnym wykluczeniem Unii Europejskiej z procesu decyzyjnego. Kanclerz Merz w ostatnich dniach powtarzał, że niedopuszczalne jest „ustanawianie nowych faktów ponad głowami Europejczyków i Ukraińców”. Zdaniem Berlin i Paryża, pozycja Unii Europejskiej jako stabilizatora regionu jest dziś poważnie zagrożona. Wątek ten podjął także premier Francji podczas niedawnej konferencji prasowej, przypominając, że proces pokojowy wokół Ukrainy wymaga „pełnej przejrzystości i spójności działań Zachodu”. Wkład Europy polega nie tylko na pomocy humanitarnej czy wsparciu finansowym dla Kijowa, lecz także na nieustannych wysiłkach dyplomatycznych, mających doprowadzić do zakończenia rosyjskiej agresji.
Rosjanie oskarżają UE o sabotowanie dialogu
Ostra wypowiedź rzecznika MSZ Rosji jest wyraźnym sygnałem dla europejskich stolic: Moskwa uważa, że Bruksela nie jest wiarygodnym partnerem i że sama destabilizuje rozmowy pokojowe. Według Fadiejewa, Unia Europejska sabotuje wysiłki dyplomatyczne zarówno Rosji, jak i Stanów Zjednoczonych. W rzeczywistości to Rosja wciąż eskaluje działania wojenne na Ukrainie, choć równolegle przekonuje o swojej gotowości do negocjacji. Słowa rosyjskiego dyplomaty należy czytać także w szerszym kontekście – Kreml od lat konsekwentnie próbuje marginalizować rolę Unii Europejskiej w kluczowych rozgrywkach międzynarodowych, zwłaszcza dotyczących Europy Wschodniej. Eksperci podkreślają, że obecna narracja Rosji wpisuje się w kampanię dezinformacyjną, mającą osłabić jedność Zachodu.
Trump, Putin i polityczna gra o przyszłość Ukrainy
Szczegóły programu piątkowego spotkania Trump-Putin na Alasce owiane są tajemnicą, ale świat oczekuje przełomowych ustaleń. Trump nie kryje, że chciałby szukać własnych dróg porozumienia z Rosją, co budzi obawy w stolicach europejskich. Wielu komentatorów zwraca uwagę na możliwość przedstawienia propozycji zamrożenia konfliktu na warunkach korzystnych dla Moskwy, przy jednoczesnym ograniczeniu zachodnich sankcji wobec Rosji. Dla Kijowa taki scenariusz oznaczałby utratę wpływu na własną przyszłość. Europejscy liderzy ostrzegają, że brak wspólnego stanowiska Zachodu może doprowadzić do powtórki z polityki ustępstw wobec Kremla z przeszłości.
Głos Ukrainy i perspektywy na przyszłość
Na wideokonferencję do Berlina przybył już prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski. Celem jest przypomnienie liderom Zachodu o ukraińskim stanowisku i zagrożeniach wynikających z wykluczenia Kijowa z procesu decyzyjnego. Europa nie może sobie pozwolić na powtórkę z historii, w której mocarstwa decydowały o losie mniejszych narodów bez ich udziału. Zełenski zamierza przekonywać, że jakiekolwiek rozwiązania kryzysu powinny być przedmiotem szerokich konsultacji i oparte na zasadach prawa międzynarodowego. Polityczna gra o przyszłość Ukrainy i całej Europy rozgrywa się dziś nie tylko w Moskwie, Waszyngtonie czy Berlinie, ale także w kuluarach licznych wideokonferencji i zakulisowych rozmów.
Podsumowanie: Europa nie pozwoli się zepchnąć do roli obserwatora
Napięcie związane z konsultacjami Trumpa z europejskimi liderami pokazuje, jak głębokie są dziś podziały wewnątrz szeroko pojętego Zachodu. Rosja stara się osłabić unijną solidarność, sugerując, że Bruksela nie ma realnego wpływu na losy Ukrainy. Unia Europejska odpowiada wzmożonymi wysiłkami dyplomatycznymi i próbami zachowania jedności, choć tymczasem na linii Berlin-Waszyngton nie brakuje nieporozumień. Przyszłość konflikty na Ukrainie rozstrzygnie się nie tylko podczas szczytu Trump-Putin, ale – być może przede wszystkim – w wyniku długotrwałych zabiegów dyplomatycznych i presji opinii publicznej. W tej politycznej rozgrywce Europa nie zamierza dać się zepchnąć do roli biernego obserwatora wydarzeń.