Groźby wojny domowej w Libanie: Hezbollah stawia ultimatum władzom

Przywódca Hezbollahu ostro wystąpił przeciw rozbrojeniu ugrupowania, ostrzegając przed możliwym konfliktem wewnętrznym w Libanie. Czy kraj jest na progu nowego kryzysu?
Hezbollah odrzuca plan rozbrojenia
W piątek 15 sierpnia 2025 roku Naim Kasem, zastępca lidera Hezbollahu, w telewizyjnym przemówieniu skierowanym do narodu stanowczo odrzucił przyjęty przez rząd Libanu plan rozbrojenia tej organizacji. Oskarżył władze w Bejrucie o realizowanie interesów Stanów Zjednoczonych i Izraela, podkreślając, że Hezbollah nie złoży broni, dopóki — jak to określił — trwa izraelska „agresja i okupacja” na południowych terenach państwa. Kasem ostrzegł, że wymuszanie rozbrojenia może wywołać otwarty konflikt zbrojny i wojną domową, co może pogłębić już i tak niestabilną sytuację polityczną i społeczną w kraju. Zapowiedział również determinację ruchu w oporze przeciwko wszelkim próbom jego likwidacji.
Geneza napięć: rola Hezbollahu w libańskiej polityce
Hezbollah powstał w latach 80. XX wieku jako bojówkarska organizacja szyicka, mająca na celu walkę z izraelską obecnością w południowym Libanie. Z upływem lat ugrupowanie przekształciło się w znaczącą siłę polityczną i militarną, mając własne struktury społeczne, finansowe i zbrojne. Przez dziesięciolecia Hezbollah skutecznie tworzył na południu Libanu swoiste „państwo w państwie”. Wielokrotnie był oskarżany o działania destabilizujące kraj, a część państw Zachodu — m.in. Stany Zjednoczone, Niemcy czy Francja — uznaje całość Hezbollahu lub jego skrzydło paramilitarne za organizację terrorystyczną. Skomplikowany system polityczny Libanu czyni z Hezbollahu głównego rozgrywającego na scenie — partia ta posiada własnych przedstawicieli w parlamencie i istotne wpływy rządowe.
Zmiany po wojnie z Izraelem i rola Iranu
Kondycja Hezbollahu znacząco osłabła po wojnie z Izraelem jesienią 2024 roku. Choć organizacja przetrwała intensywne starcia, konflikt zakończył się pod koniec listopada rozejmem zaakceptowanym przez obie strony, lecz nieznacznie ograniczył dotychczasowe wpływy ruchu. Iran, od dekad główny sojusznik Hezbollahu, utrzymuje swoją obecność w Libanie, wzmacniając polityczne i wojskowe zaplecze ugrupowania. Wizyta sekretarza Rady Bezpieczeństwa Iranu Aliego Laridżaniego w Bejrucie tuż przed wystąpieniem Kasema, uwidoczniła trwające wsparcie dla szyickiej partii. Z kolei oficjalne władze libańskie, reprezentowane przez prezydenta Josepha Aouna, coraz otwarcie odrzucają irańskie ingerencje w wewnętrzne sprawy państwa.
Szczegóły rządowego planu i reakcja społeczeństwa
Libański rząd — pod silnym naciskiem Stanów Zjednoczonych i społeczności międzynarodowej — zatwierdził w ubiegłym tygodniu plan mający doprowadzić do rozbrojenia Hezbollahu w kilku fazach, do końca 2025 roku. Plan, szeroko konsultowany w ONZ i kołach dyplomatycznych, przewiduje ustąpienie izraelskiej armii z południa Libanu oraz trwałe zakończenie izraelskich nalotów na cele związane z ruchem oporu. Tego typu zapewnienia są jednak odbierane z dużą nieufnością wśród zwolenników Hezbollahu, którzy postrzegają rozbrojenie jako realne zagrożenie egzystencjalne. Pomimo licznych protestów, do tej pory ruch — podobnie jak sojusznicza partia Amal — powstrzymywał manifestantów przed eskalacją działań, pozostawiając sobie jednak furtkę do bardziej zdecydowanych kroków, które mogą objąć nawet ataki na amerykańskie instytucje w stolicy.
Możliwe scenariusze dla Libanu
Obecna konfrontacja między Hezbollahem a rządem libańskim to nie tylko spór o rozbrojenie, lecz fundamentalna walka o model państwa i wpływy regionalne. Liban pozostaje niezwykle kruchym tworem, pogrążonym w kryzysie gospodarczym, politycznym i społecznym, który od lat paraliżuje odbudowę kraju po licznych wojnach i zamachach. Obawy przed wybuchem kolejnej wojny domowej są uzasadnione, biorąc pod uwagę bogatą historię konfliktów wewnętrznych i wieloetniczny charakter społeczeństwa. Presja międzynarodowa, realne groźby Hezbollahu oraz napięcia związane z udziałem Iranu i Izraela w lokalnych rozgrywkach czynią z Libanu potencjalny punkt zapalny całego Bliskiego Wschodu. Nadchodzące miesiące pokażą, czy strony konfliktu zdecydują się na kompromis, czy kraj znów pogrąży się w chaosie niebezpiecznie przypominającym lata 70. i 80. XX wieku.