czw, 9 paź 2025

17:02:05 CET

Logo

Ustalam lokalizację…

Pobieram pogodę…



Gospodarka :

Wojna o wiatraki: prezydenckie weto rozgrzewa scenę polityczną

Czas czytania:
Wojna o wiatraki: prezydenckie weto rozgrzewa scenę polityczną

Minister energii krytykuje prezydenta za zawetowanie tzw. ustawy wiatrakowej. Sprawdź, czym motywowane są polityczne decyzje i co oznaczają dla rachunków Polaków.

Geneza sporu o ustawę wiatrakową

Zawetowanie przez prezydenta Karola Nawrockiego nowelizacji tzw. ustawy wiatrakowej wywołało gwałtowną reakcję na polskiej scenie politycznej. Nowelizacja przyjęta przez Sejm zakładała liberalizację zasad inwestowania w lądową energetykę wiatrową oraz zamrożenie cen prądu dla gospodarstw domowych do końca 2025 roku. Kluczowe zmiany, które proponowała ustawa, to zniesienie restrykcyjnej zasady 10H, wprowadzonej w 2016 roku, polegającej na zakazie stawiania nowych turbin w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność ich wysokości od zabudowań. Nowe przepisy przewidywały skrócenie tej odległości do 500 metrów, co oznaczało realną możliwość szybszego rozwoju elektrowni wiatrowych na lądzie. Weto prezydenta wywołało falę krytyki ze strony rządu, samorządowców oraz przedstawicieli branży energetycznej, którzy oczekiwali większego wsparcia dla zielonej energii w obliczu rosnących cen prądu.

Zarzuty o „polityczne gierki” i głosy samorządów

Minister energii Miłosz Motyka ostro skomentował decyzję prezydenta, zarzucając mu uprawianie politycznych gierek kosztem interesu obywateli. Jak podkreślał Motyka, o podpis prezydenta pod ustawą apelowali nie tylko przedsiębiorcy, lecz także liczne stowarzyszenia społeczne i samorządy lokalne, widzące w wiatrakach szansę na tańszą energię i rozwój energetyki rozproszonej. Ustawa przewidywała bowiem, oprócz zamrożenia cen, również utworzenie funduszu partycypacyjnego dla mieszkańców okolic nowych farm wiatrowych – pozwalającego im czerpać bezpośrednie korzyści finansowe z inwestycji w ich regionach. Motyka odrzucił zarzuty prezydenta, jakoby ustawa faworyzowała „obce interesy”, wskazując, że większa ilość zielonej energii w systemie oznacza niższe ceny prądu zarówno dla gospodarstw domowych, jak i przemysłu.

Liberalizacja zasad dla energetyki wiatrowej – szanse i ryzyka

Liberalizacja przepisów dotyczących energetyki wiatrowej była uznawana przez wielu ekspertów i środowiska samorządowe za konieczny krok dla rozwoju OZE w Polsce. Po latach obowiązywania tzw. zasady 10H liczba nowych inwestycji spadła niemal do zera, a Polska zaczęła odstawać pod względem udziału energii odnawialnej na tle Unii Europejskiej. Nowela ustawy miała odwrócić ten trend, dając szansę na szybszy rozwój nowoczesnych i bezemisyjnych źródeł energii. Według wyliczeń Ministerstwa Energii zwiększenie mocy wiatrowych na lądzie o dodatkowy 1 GW obniżyłoby hurtową cenę energii od 10 do nawet 20 zł za MWh. Krytycy zmian wskazywali jednak na ryzyka społeczne i środowiskowe, zwracając uwagę na konieczność uwzględnienia głosu lokalnych społeczności oraz odpowiedniego planowania przestrzennego inwestycji.

Reakcje rządu i opozycji na decyzję prezydenta

Decyzja prezydenta spotkała się z ostrą reakcją ze strony premiera Donalda Tuska i przedstawicieli rządu, którzy ocenili ją jako działanie na niekorzyść obywateli. Premier Tusk zarzucił prezydentowi „złą wolę albo koszmarną niekompetencję”, a jego weto uznał za przyczynę podwyżek cen prądu w najbliższej przyszłości. Tusk podkreślił, że to pierwszy poważny egzamin prezydenckiej kadencji, który – jego zdaniem – zakończył się porażką. Z kolei prezydent argumentował, iż zawetował ustawę ze względu na jej „wady legislacyjne” i przedstawił własny projekt ustawodawczy mający zamrozić ceny energii – w znacznym stopniu oparty na zawetowanych przepisach. Opozycja oskarża prezydenta o próbę podporządkowania polityki energetycznej własnym interesom i utrudnianie realizacji celów klimatycznych unijnych oraz potrzeb Polaków.

Konsekwencje dla rynku energii i gospodarstw domowych

Weto prezydenta dla nowelizacji ustawy o inwestycjach w elektrownie wiatrowe oznacza, że obecnie obowiązujące, restrykcyjne przepisy pozostają w mocy. Oznacza to, że rozwój nowych farm wiatrowych na lądzie będzie nadal znacząco utrudniony – potencjalne lokalizacje elektrowni muszą znajdować się co najmniej 700 metrów od zabudowań, a liczba nowych projektów drastycznie spadła od 2016 roku. Brak dodatkowych mocy z OZE w systemie może przełożyć się na wzrost hurtowych i detalicznych cen energii w kolejnych latach, na co zwracają uwagę zarówno samorządy, jak i eksperci rynku energetycznego. Rząd zapowiedział kontynuowanie działań na rzecz dalszego wsparcia rozwoju zielonej energii i rozważenie kolejnych inicjatyw ustawodawczych – kwestia liberalizacji rynku wiatrowego jednak pozostaje otwarta w związku ze sprzeciwem ze strony prezydenta.

Co dalej z przyszłością polskiej transformacji energetycznej?

Spór wokół tzw. ustawy wiatrakowej uwidacznia głębokie podziały w podejściu do przyszłości polskiej energetyki i wyzwań związanych z transformacją klimatyczną. Rząd, samorządy i część środowisk społecznych domagają się szybkich działań na rzecz odejścia od paliw kopalnych, rozwoju wiatraków i innych OZE oraz ochrony obywateli przed wzrostem kosztów prądu. Z drugiej strony prezydent i niektóre ugrupowania polityczne akcentują potrzebę ostrożności, uwzględniania interesów lokalnych społeczności i zachowania równowagi legislacyjnej. Najbliższe tygodnie pokażą, czy uda się wypracować kompromis wokół przyszłości energetyki wiatrowej, od której – jak podkreślają ekonomiści i branża – zależy nie tylko jakość powietrza, ale też konkurencyjność polskiej gospodarki w nadchodzących dekadach.

Wiedz więcej