czw, 9 paź 2025

17:25:41 CET

Logo

Ustalam lokalizację…

Pobieram pogodę…



Gospodarka :

Umowa handlowa UE-USA: Europa miała asy w rękawie, ale wybrała spokój zamiast ryzyka

Czas czytania:
Umowa handlowa UE-USA: Europa miała asy w rękawie, ale wybrała spokój zamiast ryzyka

Historyczne porozumienie handlowe między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi wzbudziło wiele kontrowersji. Eksperci oceniają, że choć Europa miała silne atuty negocjacyjne, wolała ustąpić, by uniknąć wojny celnej. Co zmieni się dla branży motoryzacyjnej, farmaceutycznej i surowcowej? Czy Stany Zjednoczone wyjdą na tym naprawdę korzystnie?

Nowe otwarcie w relacjach handlowych: porozumienie UE-USA podpisane

Szczytowe negocjacje handlowe pomiędzy Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi zakończyły się podpisaniem szeroko zakrojonej umowy, którą prezydent USA, Donald Trump, nazwał „największą taką umową w historii”. Zawarte porozumienie to polityczny kompromis, wytyczający ramy dla przyszłych szczegółowych ustaleń dotyczących handlu i inwestycji między dwoma największymi gospodarkami świata. Jak twierdzą analitycy European Council on Foreign Relations, umowa powstała w cieniu realnej groźby wojny celnej, której Europa pragnęła za wszelką cenę uniknąć. Kwestie, które jeszcze kilka miesięcy temu dzieliły Brukselę i Waszyngton – od wysokości ceł po zakup surowców energetycznych – nagle znalazły się na stole z koniecznym kompromisem. Tłem rozmów był obustronny nacisk na poprawę bilansu handlowego, lecz pod skórą widać było także polityczny pragmatyzm oraz obawy o niestabilność na globalnych rynkach.

Europa negocjuje z rezerwą, ale nie korzysta z pełni potencjału

Choć szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, podczas spotkania z Donaldem Trumpem zapewniała, że stawka negocjacji jest wysoka, z analiz wynika, że Europa mogła poprowadzić rozmowy twardziej. „UE miała asy w rękawie, których nie zdecydowała się użyć” – zauważa Alberto Rizzi z ECFR. Głównym powodem była obawa przed krótkoterminowym kryzysem gospodarczym oraz nietypową nieprzewidywalnością rynku, z którą mierzyłyby się rządy państw członkowskich w przypadku eskalacji taryf i powstania wojny celnej. W rezultacie europejskie władze postanowiły zgodzić się na obniżone, ale nadal znaczące cła na eksportowane do USA towary, a w zamian uzyskały częściowe wyłączenia i określone preferencje na wybrane sektory. Ustępstwa UE są więc kompromisem – nie tyle spektakularnym zwycięstwem strony amerykańskiej, ile efektem wyważenia ryzyka i zarządzania złożonymi interesami krajowymi w ramach Wspólnoty.

Cła i korzyści: kto naprawdę wygrywa na nowej umowie?

Jednym z najbardziej palących tematów był poziom ceł na wyroby przemysłowe, zwłaszcza w sektorze motoryzacyjnym. Ostatecznie cła na samochody eksportowane z UE do USA spadną z 27,5 proc. do 15 proc. Europejscy producenci nie są w tej sytuacji w gorszym położeniu niż konkurenci z USA czy Japonii, lecz zmiany te nie oznaczają jeszcze pełnego otwarcia rynku. Bardziej skomplikowana sytuacja dotyczy sektora farmaceutycznego – tylko wybrane leki i substancje mają otrzymać dostęp bezcłowy, a konkretny zakres produktów objętych preferencjami wciąż nie został przedstawiony. Przemysł stalowy i miedziowy, kluczowy zarówno dla Niemiec jak i Polski, nadal będzie obciążony wysokimi taryfami, co stawia pod znakiem zapytania realne korzyści płynące z porozumienia dla wszystkich gałęzi gospodarki.

Energia, surowce i inwestycje: czy liczby mówią prawdę?

Donald Trump podczas ogłaszania wyników negocjacji zadeklarował, że kraje UE wydadzą aż 750 mld dolarów na surowce energetyczne z USA oraz zainwestują 600 mld dolarów bezpośrednio w amerykańską gospodarkę. Analitycy podchodzą jednak sceptycznie do tych kwot – są one ich zdaniem mocno zawyżone i nie odpowiadają rzeczywistym możliwościom oraz potrzebom państw UE. Co ważniejsze, Komisja Europejska nie posiada pełnej jurysdykcji w zakresie zakupów energii czy sprzętu wojskowego, ponieważ to rządy krajowe decydują o strategiach zaopatrzenia. Choć porozumienie handlowe sugeruje pogłębienie współpracy w obszarze energii gazowej czy technologii wojskowych między Europą a USA, wciąż zasadnicza część decyzji będzie zależała od indywidualnych interesów poszczególnych państw członkowskich, co może prowadzić do wewnętrznych napięć i rozbieżnych priorytetów.

Ograniczenia i trudności: unijna jednomyślność pod znakiem zapytania

Negocjacje i wdrożenie umowy handlowej ujawniły fundamentalną słabość UE – trudności z wypracowaniem wspólnego głosu. Europejski przemysł oraz opinia publiczna są podzielone. Niemcy i Francja już sygnalizują zastrzeżenia do zapisów dotyczących ceł i subsydiów dla przemysłu energetycznego, podczas gdy państwa Europy Środkowo-Wschodniej bardziej liczą na wejście swoich produktów na amerykańskie rynki. Rozczarowany był także Donald Tusk, który otwarcie stwierdził, że straty dla niektórych sektorów mogą być „dotkliwe”. Eksperci podkreślają, że bez jednomyślności i jasnej strategicznej wizji Bruksela wciąż będzie narażona na presję z zewnątrz, zarówno ze strony USA, jak i innych globalnych graczy.

Deficyt handlowy i cele Stanów Zjednoczonych: czy zakładany efekt zostanie osiągnięty?

Pytaniem pozostaje, czy najważniejszy cel Donalda Trumpa, czyli zmniejszenie deficytu handlowego USA, rzeczywiście zostanie zrealizowany. Jak podkreśla Alberto Rizzi, nierównowaga w wymianie wynika bardziej z szerokich czynników makroekonomicznych, a nie tylko z taryf celnych i specyfiki handlu. Struktura deficytu obejmuje także takie elementy, jak kursy walut, relatywne koszty pracy, czy globalny popyt na dobra konsumpcyjne i inwestycyjne. Eksport surowców energetycznych czy sprzętu wojskowego z USA do Europy może generować wpływy, ale nie zniweluje głębokich podstaw nierównowagi strukturalnej. Z drugiej strony, część ekspertów przewiduje, że porozumienie otwiera drzwi do dalszej liberalizacji rynku, choć warunki tej liberalizacji pozostają w dużej mierze nieznane.

Podsumowanie: kompromis czy kapitulacja?

Nowa umowa handlowa UE-USA to przykład kompromisu wymuszonego polityczną i gospodarczą niepewnością. Europa, świadoma własnych wewnętrznych sporów i zróżnicowania interesów, zdecydowała się złagodzić swoje stanowisko, licząc na stabilizację i przewidywalność dla przedsiębiorców. Z perspektywy gospodarczej zmiany nie są rewolucyjne, lecz raczej ewolucyjne, a ich długofalowe skutki zależeć będą od przyszłych ustaleń i zdolności Wspólnoty do wypracowania wspólnej strategii wobec Stanów Zjednoczonych i globalnych wyzwań. W tej układance polityczno-gospodarczej zarówno wygrani, jak i przegrani, będą musieli poczekać, by przekonać się, jak zmienią się reguły gry w handlu transatlantyckim.

Liczba słów: 1037

Wiedz więcej