Robert Bąkiewicz na celowniku prokuratury. Niespodziewany zwrot w sprawie incydentu na granicy

Prokuratura miała przedstawić Robertowi Bąkiewiczowi zarzuty znieważenia funkcjonariuszy na słubickim moście granicznym. Jednak w ostatniej chwili sprawa przybrała nieoczekiwany obrót — prokurator wniósł o wyłączenie się z postępowania. Co wydarzyło się za kulisami? Czy Bąkiewicz uniknie odpowiedzialności i jakie są możliwe konsekwencje całej sprawy? Sprawdzamy, co wiadomo na temat najgłośniejszego śledztwa ostatnich tygodni.
Incydent na granicy: czego dotyczy sprawa Roberta Bąkiewicza?
29 czerwca 2025 roku na moście granicznym w Słubicach doszło do zdarzenia, które w krótkim czasie stało się tematem numer jeden w krajowych mediach. Robert Bąkiewicz, znany działacz narodowy, miał podczas manifestacji użyć obraźliwych słów pod adresem funkcjonariuszy Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej pełniących służbę na granicy polsko-niemieckiej. Wydarzenie to wywołało burzliwą debatę nad granicami wolności słowa, stosunkiem państwa do obywatela oraz samą rolą organizacji narodowych w przestrzeni publicznej.
Jak wynika z dostępnych informacji, Bąkiewicz organizował protest w reakcji na zaostrzone kontrole graniczne i politykę migracyjną Unii Europejskiej. Jego wystąpienie, według relacji mediów oraz funkcjonariuszy, miało charakter konfrontacyjny. Padły ostre słowa wobec przedstawicieli służb państwowych, co zostało potraktowane jako publiczne znieważenie. Incydent został natychmiast zgłoszony właściwym organom, co uruchomiło procedurę śledczą pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Niespodziewany zwrot w postępowaniu: prokurator wycofuje się z czynności
Początkowo wydawało się, że sprawa jest jednoznaczna i szybko znajdzie finał w akcie oskarżenia wobec Roberta Bąkiewicza. Prokuratura Regionalna w Szczecinie, która nadzoruje jednostkę gorzowską, wydała formalne polecenie postawienia zarzutu znieważenia funkcjonariuszy. Byłby to precedensowy przypadek postawienia w stan oskarżenia jednego z liderów środowisk narodowych w Polsce.
Jednak w piątek, 1 sierpnia 2025 roku, Roman Witkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim, poinformował opinię publiczną o niespodziewanym rozwoju sytuacji. Wyznaczony przez jednostkę prokurator, mający wykonać czynność przedstawienia zarzutu, złożył oficjalny wniosek o wyłączenie siebie od tej sprawy. Tłumacząc swoją decyzję, wskazał na możliwy konflikt interesów lub inne powody natury formalno-etycznej. Warto podkreślić, że referent oryginalny prowadzący sprawę przebywał w tym czasie na urlopie, a więc odpowiedzialność za wykonanie polecenia spadła na innego pracownika prokuratury.
Co może oznaczać wniosek o wyłączenie prokuratora?
W polskim systemie prawnym prokurator, który uznaje, że nie może uczestniczyć w danej czynności z powodu ewentualnego konfliktu interesów, zobowiązany jest do złożenia wniosku o wyłączenie. Decyzja ta musi zostać rozpatrzona przez jednostkę nadrzędną — w tym przypadku przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie. Jak wyjaśnił prok. Roman Witkowski, samo postępowanie nie jest w żaden sposób wstrzymane ani umorzone. W dalszym ciągu prowadzone są czynności śledcze, przesłuchania i gromadzenie dowodów, a sprawa pozostaje w toku.
Eksperci podkreślają, że taka decyzja może mieć różne podłoża: od rzeczywistej niemożności zachowania obiektywizmu przez konkretnego prokuratora, przez obawy przed naciskami politycznymi, aż po chęć zachowania pełnej transparentności w głośnej medialnie sprawie. Warto podkreślić, że tego typu zwroty w postępowaniach dotyczących znanych postaci sceny publicznej są zjawiskiem często obserwowanym i nie muszą przesądzać o końcowych rozstrzygnięciach sądowych.
Jakie zarzuty mogą zostać postawione Robertowi Bąkiewiczowi?
Z formalnego polecenia Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, Robertowi Bąkiewiczowi grozi zarzut znieważenia funkcjonariuszy Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej podczas pełnienia przez nich obowiązków służbowych. Kodeks karny jasno wskazuje, że za tego rodzaju czyn grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub nawet do roku pozbawienia wolności. W przeszłości podobne sprawy kończyły się zarówno orzeczeniem winy i nałożeniem kar, jak i uniewinnieniem z powodu trudności w rozstrzygnięciu, czy doszło do publicznego znieważenia, czy też realizacji konstytucyjnego prawa do wyrażania krytyki wobec instytucji państwa.
W przypadku Bąkiewicza sprawa ma dodatkowy wymiar polityczny. Jako lider narodowców regularnie angażuje się w wydarzenia kontrowersyjne i polaryzujące opinię publiczną. Niezależnie od końcowego rozstrzygnięcia, proces ten wpisuje się w szerszą debatę o roli protestów, granicach wolności słowa oraz odpowiedzialności publicznych osób za wypowiadane słowa i czyny.
Konsekwencje polityczne i społeczne. Czy sprawa Bąkiewicza zmieni debatę publiczną?
Wystąpienia Roberta Bąkiewicza na marszach i demonstracjach już wcześniej były pełne kontrowersji. Jednak zarzuty znieważenia funkcjonariuszy to sprawa bez precedensu na tle dotychczasowych protestów narodowców. Jeżeli faktycznie dojdzie do postawienia zarzutów i rozpoczęcia procesu, opinia publiczna będzie śledzić nie tylko wymiar prawny, ale i polityczny tego starcia.
Opozycja zarzuca organom ścigania uległość wobec przedstawicieli prawicy, podczas gdy część komentatorów wskazuje na konieczność obiektywnego i równego traktowania wszystkich obywateli wobec prawa. Organizacje stojące po stronie Bąkiewicza już oskarżają prokuraturę o nagonkę motywowaną politycznie. Tymczasem obrońcy funkcjonariuszy domagają się jasnych sygnałów, że państwo nie pozwoli na bezkarne znieważanie swoich przedstawicieli.
Podsumowanie: czy Robert Bąkiewicz odpowie za swoje słowa?
Śledztwo wokół Roberta Bąkiewicza jest jednym z najciekawszych przykładów zderzenia prawa karnego z polityczną walką na polskiej scenie publicznej. Decyzja prokuratora o wycofaniu się z czynności może wydłużyć postępowanie, jednak nie zatrzymuje śledztwa. Niezależnie od ostatecznego rozstrzygnięcia, sprawa rzuca nowe światło na sposób egzekwowania prawa wobec osób publicznych i balans między wolnością słowa a ochroną praw przedstawicieli państwa. Odpowiedź na pytanie, czy Bąkiewicz odpowie przed sądem za swoje słowa, poznamy zapewne dopiero po decyzji Prokuratury Regionalnej w Szczecinie oraz kolejnych czynnościach śledczych. Tymczasem sprawa już teraz mobilizuje zarówno zwolenników, jak i przeciwników lidera narodowców, przypominając o fundamentalnych sporach dzielących polskie społeczeństwo.