Czesław Mozil o Stanisławie Soyce: „Najwięksi artyści mają w sobie luz i pokorę”

Czesław Mozil opowiada o inspiracji i lekcjach wyniesionych z przyjaźni ze Stanisławem Soyką. Zmarły w sierpniu 2025 roku artysta pozostawił niezatarty ślad w polskiej muzyce i sercach kolegów.
Spotkanie dwóch indywidualności i początki wspólnej drogi
Czesław Mozil, znany z nietuzinkowego podejścia do muzyki oraz niebanalnych projektów, z uznaniem wspomina swoją współpracę ze Stanisławem Soyką. Jak przyznał w rozmowie z PAP Life, pierwsza propozycja wspólnego nagrania pojawiła się w 2010 roku. To właśnie Soyka zaprosił Mozila do udziału w utworze „Na cześć księdza Baki”, będącym interpretacją wiersza Czesława Miłosza na płycie „Stanisław Soyka śpiewa 7 wierszy”. Dla Mozila, wychowanego przez duńską polonię, współpraca z jednym z największych polskich wokalistów była ogromnym wyróżnieniem i – jak sam podkreśla – nauką otwartości i odwagi w poszukiwaniu nowych muzycznych ścieżek. Dla Soyki zaś, jak twierdzą dziennikarze i inni artyści, kluczowe było nieustanne łączenie pokoleń oraz stylistyk. Współpraca ta wykraczała daleko poza teatr czy studio – rozciągała się na wielogodzinne rozmowy oraz dzielenie się życiowymi przemyśleniami.
Jak Stanisław Soyka uczył pokory i dystansu w show-biznesie
W tle scenicznych sukcesów, Soyka pozostawał człowiekiem niezwykle pokornym. Mozil nie kryje fascynacji tym, w jaki sposób starszy kolega potrafił zachować dystans do otaczającej go medialnej gorączki. „Stanisław nauczył mnie, że show-biznes to wyścig, w którym nie musisz brać udziału na siłę. Wystarczy zaufać muzyce i przesłaniu” – podkreśla Mozil. Opisuje, jak podczas licznych spotkań Soyka potrafił sprowadzić go na ziemię i przestrzec, że sukcesy na scenie bywają ulotne. Dał przykład, że nawet na szczycie nie trzeba manifestować własnej pozycji, lecz wręcz przeciwnie – towarzyszyć temu powinny szczerość, otwartość i skromność. Soyka, nazywany często „muzycznym mędrcem”, konsekwentnie podążał własną drogą artystyczną, integrując doświadczenia, ale także – jak mówią przyjaciele – dbając o dobrostan młodszych kolegów po fachu.
Fenomen ich współpracy muzycznej i scenicznej
Ponad wszelkimi różnicami stylistycznymi i pokoleniowymi, Soyka i Mozil znajdowali wspólny język na scenie. Po pierwszym wspólnym utworze wykonali go razem wielokrotnie, każdorazowo odkrywając nowe interpretacyjne możliwości. Z czasem ich relacja przerodziła się w partnerską wymianę doświadczeń – w 2021 roku to Mozil zaprosił Soykę na swoją płytę „Ideologia Mozilla”, gdzie pojawił się on w utworze „Pan tu nie stał”. Soyka, otwarty na eksperymenty, wniósł do projektu charakterystyczną głębię i dystans do rzeczywistości, śpiewając zakończenie piosenki z typowym dla siebie poczuciem humoru. Według Mozila Soyka nie tylko potrafił łączyć wyrafinowanie z lekkością, ale też był „marką samą w sobie” – artystą nieulegającym presjom, który tworzył muzykę z potrzeby serca, a nie z kalkulacji rynkowych.
Soyka jako mistrz bliskości i rozmowy
Wspólne muzykowanie przenikało się z życiem prywatnym. Mozil z ciepłem wspomina długie rozmowy, podczas których Soyka dzielił się przemyśleniami o sztuce, świecie i codzienności. „Był magnetyczny zarówno na scenie, jak i poza nią. Potrafił zaprosić nie tylko do wspólnego grania, ale też do przyjaźni” – wyznaje Mozil. Artysta podkreśla, że Soyka regularnie dzwonił, pytając o samopoczucie, dając znać, że jest blisko także poza światłem reflektorów. Dla Mozila – który sam na co dzień porusza się między Danią i Polską – relacja ta była czymś wyjątkowym, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Soyka przeszedł długą i nie zawsze łatwą drogę do sukcesu. To mistrz pokazał mu, iż w świecie artystycznych napięć to właśnie otwartość, empatia i zdolność do słuchania definiują prawdziwą wielkość.
Pierwszy koncert i dziecięce inspiracje
Dla Mozila, który dorastał w środowisku polskiej diaspory w Kopenhadze, pierwszy kontakt z muzyką Soyki nastąpił bardzo wcześnie. Jak sam wspomina, miał 8-10 lat, kiedy razem z mamą uczestniczył w koncercie Soyki w klubie polonijnym. Wydarzenie to pozostawiło w nim głębokie wrażenie, a pamięć o nim pozostała żywa do dziś. Ten osobisty kontekst dodaje jeszcze więcej wymiaru późniejszej współpracy obu artystów – od roli idola do muzycznego partnera. Mozil podkreśla, że miał poczucie, iż z Soyką mógłby stworzyć jeszcze wiele, a czasu zawsze było za mało. To spotkanie z legendą polskiej piosenki stało się dla Mozila nie tylko inspiracją, ale i punktem odniesienia w całej karierze.
Dziedzictwo Soyki i przesłanie dla przyszłych pokoleń
Odejście Stanisława Soyki 21 sierpnia 2025 roku wstrząsnęło polskim środowiskiem muzycznym. Przez ponad cztery dekady obecności na scenie Soyka nie tylko tworzył i eksperymentował muzycznie, ale stał się również autorytetem i przyjacielem dla wielu artystów, niezależnie od wieku i stylistyk. Jego spuścizna to nie tylko wybitne projekty płytowe, ale przede wszystkim postawa – konsekwentna wolność, skromność i otwartość na ludzi. Jak przypomina Mozil, „najwięksi mistrzowie mają w sobie najmniej snobizmu, a ich prawdziwa siła tkwi właśnie w pokorze i luzie”. W świecie coraz bardziej zdominowanym przez media społecznościowe i pogoń za popularnością, lekcja Soyki – by być w zgodzie z sobą, otwartym na innych i wiernym muzyce – brzmi dziś szczególnie aktualnie. Jego wpływ na młodszych kolegów, takich jak Mozil, a także na kolejne pokolenia słuchaczy i wykonawców, pozostaje niepodważalny i żywy.