czw, 9 paź 2025

21:17:32 CET

Logo

Ustalam lokalizację…

Pobieram pogodę…



Świat :

Orban: Zachód musi przyjąć, że Rosja wygrała wojnę na Ukrainie?

Czas czytania:
Orban: Zachód musi przyjąć, że Rosja wygrała wojnę na Ukrainie?

Premier Węgier Viktor Orban po raz kolejny zszokował opinię publiczną swoimi słowami na temat wojny na Ukrainie. Jego kontrowersyjne stanowisko, że Rosja tę wojnę już wygrała, a Zachód powinien przestać wspierać Kijów, odbija się szerokim echem w Europie. Czy Europa ulegnie presji Budapesztu? Sprawdzamy, co dokładnie powiedział Orban i jakie mogą być konsekwencje takich deklaracji.

Orban: Zachód powinien pogodzić się z porażką Ukrainy

Wypowiedzi Viktora Orbana, premiera Węgier, od lat budzą emocje i kontrowersje na arenie międzynarodowej. Ostatnie słowa węgierskiego przywódcy, wygłoszone na łamach dziennika „Nepszava”, wywołały burzę nie tylko w Brukseli, ale i w całej Europie. Orban jednoznacznie stwierdził, że „Rosja wygrała wojnę, a Ukraina ją przegrała” i że kwestią otwartą pozostaje jedynie, kiedy Zachód zaakceptuje ten, według niego, nieunikniony stan rzeczy. Tak stanowcza opinia pada w momencie wyjątkowo trudnej sytuacji Ukrainy na froncie, osłabienia amerykańskiego wsparcia i trwających wśród państw europejskich dyskusji na temat dalszej strategii wobec Moskwy. Premier Węgier zamienił dyplomatyczne półtony na bezpośrednią diagnozę, która jest ciosem dla ukraińskich sojuszników oraz samego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Węgry a wojna na Ukrainie – polityka dystansu i krytyka Zachodu

Węgierska polityka wobec wojny od 2022 r. konsekwentnie odbiega od stanowiska większości państw Unii Europejskiej. Viktor Orban, powołując się na „interesy narodowe”, unika jednoznacznego opowiedzenia się po którejkolwiek ze stron. W praktyce oznacza to przede wszystkim ograniczony udział w sankcjach wobec Rosji i niechęć do wojskowego wspierania Ukrainy. Według Orbana, militarny i finansowy wysiłek Zachodu jest jedyną przyczyną, dla której Ukraina jeszcze nie skapitulowała. Premier Węgier podkreśla, że jeśli Europa i USA wstrzymałyby pomoc, wojna zakończyłaby się znaczenie szybciej, pozostawiając Rosję w roli wygranego. Takie słowa nie są jedynie elementem wewnętrznej politycznej propagandy – mają jasno pokazać, gdzie Budapeszt widzi granice własnego zaangażowania, zwłaszcza w obliczu narastających kosztów konfliktu oraz presji migracyjnej z Ukrainy.

Krytyka Unii Europejskiej i wizja przyszłości kontynentu według Orbana

Kolejny element stanowiska Orbana to krytyka instytucji unijnych, które, według niego, wykorzystują konflikt do rozszerzania swoich uprawnień kosztem państw członkowskich. Premier Węgier ostro sprzeciwia się przyznaniu Ukrainie statusu kraju kandydującego do UE i wprost deklaruje, że poparcie dla Kijowa nie leży w interesie Budapesztu. Równocześnie akcentuje potrzebę „samodzielnych negocjacji Europy z Rosją”, które – jak twierdzi – mogłyby zapewnić nie tylko pokój, ale i przywrócenie normalnych relacji gospodarczych, w tym funkcjonowania handlu energią. Retoryka Orbana jest budowana wokół hasła „pragmatyzmu” – przekonuje, że geopolityka nie opiera się na wartościowaniu dobra i zła, lecz na realizmie i równowadze sił. To podejście rozmija się z poglądem wspomnianym przez większość państw unijnych, dla których wsparcie Ukrainy jest kwestią wartości oraz obrony ładu międzynarodowego.

Ukraina według Budapesztu: między obojętnością a interesem bezpieczeństwa

Choć Węgry publicznie zachowują dystans wobec Kijowa, Orban przyznaje, że stabilność Ukrainy jest węgierskim interesem. „Moglibyśmy doprowadzić do upadku Ukrainy w jeden dzień. To po prostu nie leży w naszym interesie” – deklaruje. To wyznanie ujawnia głębokie sprzeczności w polityce Budapesztu: z jednej strony krytyka ukraińskiej polityki wobec węgierskiej mniejszości i niechęć do wsparcia członkostwa w UE, z drugiej – świadomość, że chaos na wschodniej granicy grozi destabilizacją całego regionu. Orban podkreśla, że jego rząd nie ma zamiaru pogarszać sytuacji Ukrainy, ale wyznacza wyraźne granice swojego zaangażowania: nie będzie militarnie pomagał, nie poprze rozszerzenia UE, ale jednocześnie nie dopuści do całkowitego rozpadu sąsiedniego państwa.

Między realpolitik a przywództwem Europy – czy Zachód zmieni kurs?

Przemówienia Orbana odzwierciedlają narastające zmęczenie wojną i jej kosztami w wielu krajach „starej” Unii. Pojawiają się głosy, że dalsze zaangażowanie Zachodu w konflikt nie przynosi efektów strategicznych i prowadzi do eskalacji gospodarczych problemów w Europie. Z kolei druga część wspólnoty jest przekonana, że opuszczenie Ukrainy byłoby równoznaczne z upadkiem europejskiego systemu bezpieczeństwa – zarówno moralnego, jak i politycznego. Wypowiedzi Orbana niewątpliwie stają się dziś narzędziem w rękach rosyjskiej propagandy, wskazującym na rzekome rozłamy w europejskiej jedności. Tymczasem w rzeczywistości, większość państw unijnych deklaruje daleko idącą pomoc dla Kijowa i nie zgadza się z opinią o nieuchronności zwycięstwa Moskwy. Europejscy przywódcy, z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem oraz prezydentem Francji Emmanuelem Macronem na czele, stale podkreślają, że warunki pokoju mogą być wypracowane jedynie z udziałem samych Ukraińców.

Podsumowanie: Europa podzielona, ale wsparcie dla Ukrainy trwa

Stanowisko Węgier w sprawie wojny na Ukrainie pozostaje jednym z najbardziej kontrowersyjnych w ramach Unii Europejskiej. Słowa Viktora Orbana o wygranej Rosji i przegranej Ukrainy podsycają debatę o przyszłość europejskiej polityki bezpieczeństwa. Jednocześnie ujawniają słabości unijnych mechanizmów decyzyjnych oraz skalę wyzwań stojących przed Europą w obliczu rosyjskiej agresji. Choć głos Budapesztu znajduje poklask wśród części eurosceptyków i zwolenników „realpolitik”, większość europejskich przywódców pozostaje wierna obranej linii wsparcia dla Kijowa. Ostatecznie decyzje podejmowane dzisiaj będą miały kluczowe znaczenie dla przyszłości całego kontynentu, a wypowiedzi Orbana, choć głośne, nie zmieniają faktu, że Ukraina wciąż może liczyć na polityczną i militarną solidarność Europy.

Wiedz więcej